Od trzech lat trwa rozgrywka pomiędzy
prezydentem Rzeszowa, a burmistrzami i wójtami ościennych gmin o dominację tego
pierwszego. Pod egoistycznym hasłem prezydenta „Rzeszów musi się rozwijać”
(jakby gminy nie musiały), kryje się chęć prostego zwiększania granic
administracyjnych miasta – nic poza tym.
W tym czasie prezydent pokazał swój upór i brak
zrozumienia dla argumentów strony przeciwnej. Nie zachwycił umiejętnością
współpracy, poważnymi projektami czy wizją rozwiązywania pilnych problemów –
choćby komunikacyjnych. Okazało się, że dzisiaj sam argument siły, to
zdecydowanie za mało.
Pomysłów prezydenta na poszerzenie Rzeszowa nie
poparli mieszkańcy i władze gmin ościennych, ani minister, ani nawet radni
miasta Rzeszowa, którzy na ostatniej (nadzwyczajnej) sesji negatywnie
zaopiniowali uchwałę dotyczącą zmiany granic o gminę Trzebownisko i Malawę (gm.
Krasne).
Wydaje się, że to już koniec. Nie ma zgody na
takie poszerzanie Rzeszowa.
Owszem, jest czas na współpracę i realizację wspólnych
projektów w nowej perspektywie unijnej 2014-2020. Ale tutaj trzeba się wykazać
innym cechami i metodami działania. Premiowane będą otwartość, zaufanie,
pracowitość. Czy wystarczy sił? Czy zaufanie sąsiadów nie zostało nazbyt
nadszarpnięte?
Wierzę, że dla dobra mieszkańców potrafimy mądrze
współpracować. Przykładem są projekty opracowane w ramach Rzeszowskiego Obszaru
Funkcjonalnego (ROF). Dla Gminy Głogów Młp. przygotowaliśmy projekty na ponad
30 mln. zł. W tym m.in. na remonty i budowę dróg, chodników, stref aktywności
gospodarczej, obiektów sportowych i rekreacyjnych.
Odnoszę wrażenie, że to początek dobrej
współpracy i szansa na dynamiczny rozwój całego obszaru metropolitarnego
(Rzeszów i ościenne gminy).